Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. Zawsze wyśmiewałam się z dziewczyn które mi o tym opowiadały. Nigdy też nie rozumiałam do końca pojęcia miłość. Znałam je tylko z jednej strony. Czystej miłości dziecka do rodziców. Teraz poznaje aspekty innej miłości. Niepodziewanej, nagłej, intensywnej miłości. Jak to możliwe by jakiś chłopak, dopiero co poznany potrafił tak bardzo zawładnąć moim sercem. Pierwszy raz w życiu jestem zakochana i muszę powiedzieć że jest to niesamowite uczucie.
- Demi! - po moim domu rozniósł się głos Miley
- W ogródku! - dzisiejszy dzień był upalny co postanowiłam wykorzystać na opalanie się
- Mówi ci coś babski dzień?! - spytała mnie przyjaciółka stając tak aby zasłonić mi swoją osobą słońce
- Nie? - Ostatnio mało czasu spędzałyśmy razem. To miało być nasze lato, planowałyśmy je od tak dawna a nagle wszystko się skomplikowało
- To ja może wyjaśnię. Dzisiejszy dzień należy do nas. Kino, zakupy a na koniec wieczór filmowy.
- Mi tam pasuje ale upewniłaś się jakie filmy wypożyczyłaś? - spojrzałam na nią wymownie, głupkowato się uśmiechając.
- Czy ty kiedyś o tym zapomnisz? - spytała robiąc minkę a'la kot ze Shreka
- Nie - powiedziałam podnosząc się z leżaka. - daj mi dwadzieścia minut na uszykowanie - teraz ona posłała mi wymowne spojrzenie - no dobra, czterdzieści minut. Rozgość się
- Jak zawsze! - dobiegł mnie jeszcze jej krzyk gdy byłam już na schodach.
Pobiegłam do swojego pokoju gdzie wyciągnęłam z szafy krótkie czarne szorty do tego białą bokserkę z motywem czarnego krzyża z przodu. Z komody wyciągnęłam czystą bieliznę i udałam się do łazienki. Wzięłam zimny prysznic myjąc swoje ciało i włosy. Po wyjściu z pod prysznica wytarłam się ręcznikiem a włosy wysuszyłam pozwalając im się naturalnie pofalować. Swoje ciało nasmarowałam balsamem, założyłam przygotowane ubranie i na koniec nałożyłam delikatny makijaż. Gotowa opuściłam łazienkę. W swoim pokoju spakowałam jeszcze torebkę do której wrzuciłam telefon, klucze, portfel, okulary przeciwsłoneczne i wiele innych bardzo potrzebnych rzeczy. Gdy wszystko było uszykowane zeszłam na dół do salonu gdzie czekała na mnie moja przyjaciółka. Przed wyjściem założyłam czarne sandałki na koturnie i oznajmiła mamie że wychodzę.
Moje życie wydaje się doskonałe. Mam wspaniałą rodzinę, przyjaciół. Moje dzieciństwo przebiegało bezstresowo. Ale zawsze czegoś a raczej kogoś mi brakowało. Prawdziwej, jedynej i niepowtarzalnej miłości.
Z Mils zdecydowałyśmy się obejrzeć Love and Honor. Niby nic nowego ale lubiłam takie klimaty a o mojej przyjaciółce to już nie wspomnę.
- Ale z niego ciacho!
- Jak ona mogła go zostawić?!
- Też chce takiego chłopaka!
- To było coś
Tak wyglądały jej komentarze przez połowę zakupów. Miałam już powoli dosyć i postanowiłam ją uciszyć.
- Zakochałam się w Joe'm - wypaliłam gdy ta zaczynała od nowa trajkotać o Liamie Hemsworthnie który wcielił się w postać Wright.
- Co?! - pisnęła jednocześnie upuszczając ubrania które przyszykowała do mierzenia. Ludzie będący w sklepie dziwnie się na nas popatrzyli.
- Zakochałam się w nim - ponownie szepnęłam
- Nie możesz! - mówiła z przejęciem podnosząc rzeczy
- Dlaczego nie? - spytałam zdziwiona
- Bo to facet nie dla ciebie - powiedziała jakby od niechcenia ale wiedziałam że za tym kryje się coś więcej
- Co masz na myśli?
- Zakochasz się w nim, będziesz szczęśliwa a potem on zniknie bez wyjaśnienia i nigdy więcej się nie odezwie - powiedziała kierując się do przymierzalni
- Skąd wiesz? - spytałam podejrzliwie
- Znam go jakiś czas i z tego co wiem to on i jego bracia nie zamierzają długo tutaj zabalować. Radzę ci, jako twoja przyjaciółka, nie angażuj się w to bo obie wiemy że łatwo cię zranić a ja nie chce żeby ci się coś stało
- Jasne - mruknęłam i poszłam mierzyć wybrane ubrania.
Przez resztę naszego babskiego wieczoru nie mogłam się na niczym skupić. Ciągle myślałam o tym co powiedziała mi Mils. Z jednej strony miała rację. Łatwo było mnie zranić ale z drugiej. Nie wydaje mi się że mówi mi cała prawdę. Nigdy nie wspominała o braciach Jonas a teraz gdy oni się pojawili spędza z nimi czas i udaje jakby świetnie ich znała. Może ich zna? Oj Dems, Dems, może powinnaś się położyć bo już nie myślisz jasno. Na mojej twarzy pojawił się nikły uśmiech. Już nawet zaczęłam gadać do siebie w myślach. To pierwszy stopień szaleństwa, chociaż.... Oglądałam kiedyś film, nie pamiętam już tytułu, a może to był serial? Albo książka? Chyba książka. Nie ważne. Chodzi o to że ktoś bardzo mądry powiedział kiedyś że nie możesz być szalony jeśli sam siebie o to podejrzewasz bo to jest sprzeczne. Człowiek który zwariował nie myśli racjonalnie a podejrzewanie siebie o coś takiego jak choroba psychiczna jest jak najbardziej racjonalne. Jeszcze raz się zaśmiałam i w duchu pogratulowałam swoich przemyśleń.
Z Miley usnęłyśmy koło trzeciej nad ranem gdy skończyłyśmy oglądać najnowszy sezon "Plotkary". Jednak Mils zaraz po śniadaniu zmyła się do siebie i zostałam sama. Postanowiłam porysować. To była taka moja pasja. Kiedyś dziadek mojej przyjaciółki powiedział że z takim talentem mogłabym tworzyć komisy ale nie wzięłam tego na poważnie. Rysowanie jest po prostu moim hobby i nie wiążę z nim przyszłości. Przy dźwiękach Nickelback - Lullaby zabrałam się za rysunek który miał przedstawiać mnie i Mils w kreskówkowej wersji. Co do zespołu. Lubiłam go. Każda ich piosenka niosła ze sobą jakieś przesłanie. Opowiadała jakąś historię i nie raz wskazywała drogę. Zawsze gdy miałam gorsze dni sięgałam po Lullaby albo I'd Come For You.
Perspektywa Miley
Od wczorajszej rozmowy z Dems na temat jej uczuć co do średniaka nie mogłam przestać o tym myśleć. Przypomniała mi się rozmowa z dziadkiem na temat tatuaży na nadgarstkach chłopaków. Byliśmy świecie przekonani że Joe'm nie trzeba się przejmować a większą uwagę zwracać na Kevina i Nicka ale co jeśli przyjęliśmy błędne założenie? Jeśli popełniliśmy błąd który może nas wiele kosztować?
Tak wiele pytań i tak mało odpowiedzi. Coraz częściej zaczynam myśleć że świat byłby prostszy bez magii i tego wszystkiego.
- Co robisz? - usłyszałam głos dziadka i omal nie padłam na zawał - przepraszam, nie chciałem cie przestraszyć
- Nic się nie stało ale następnym razem nie skradaj się tak.
- A powiesz mi nad czym tak myślisz i czego szukasz w tych wszystkich książkach - taa... pod powrotu od Demi siedzę w gabinecie dziadka i przeszukuje wszystkie książki i magi, spadających gwiazdach, życzeniach i tego typu frazach.
- Myślę że popełniliśmy poważny błąd i szukam rozwiązania albo przynajmniej wskazówek. Pamiętasz co było napisane w tamtej księdze co pojawiła się razem z chłopakami.
- Jest świat o nazwie "Live" gdzie każdy może podejmować swoje decyzje i może robić co chce. Ma szansę spełniać swoje marzenia, może być dobry albo zły. Nie ma żadnych granic. Światem w którym jesteście teraz, kieruje scenariusz. Nie macie dużego wpływu na to co zrobicie. Spełniacie marzenia innych licząc że spełnicie też swoje. Lecz tego nie ma i nie będzie w scenariuszu. "Życie" może wydawać się piękne, lecz i ono ma swoje minusy których nie ma wasz świat, nie możecie poznać ich wszystkich ale jako stara księga muszę was poinformować o czymś czym możecie kierować ale one mogą kierować też wami są to "uczucia" musicie na nie bardzo uważać bo jest to podstawą życia, dzięki uczuciom możecie być szczęśliwi, ale możecie także cierpieć. Te trzy słowa które razem macie na nadgarstku to największe pokusy w życiu przez które człowiek może cierpieć, lecz oczywiście nie musi, Można osiągnąć sławę i być szczęśliwym, można odnaleźć miłość i być szczęśliwym i można mieć pieniądze i być szczęśliwym. Ale jest to bardzo trudne i wymaga poświęcenia... wiem więcej, ale resztę książki musicie zapełnić wy. Pamiętajcie aby wrócić przed pojawieniem się liczby zero, bo wtedy zaczniecie zamieniać się w popiół. Jest możliwość zostania na dłużej, ale wtedy musielibyście naprawdę coś zepsuć, aby spadająca gwiazda dała wam czas na naprawienie błędu. - zacytował dokładnie słowo w słowo stronę z magicznej księgi.
- No właśnie. Skupiliśmy się na sławie i bogactwie bo byliśmy przekonani że miłość im nie zagraża. Byliśmy w błędzie. Demi zakochała się w Joe'm a on też dziwnie się przy niej zachowuje - dziwnie było mi rozmawiać z dziadkiem o uczuciach mojej przyjaciółki ale nie miałam wyjścia
- Ale to nie możliwe! - podniósł głos oburzony i zszokowany za razem - on nie zna takiego uczucia jak miłość! Nie potrafi tego rozróżnić! Dla niego istnieje tylko przyjaźń!
- Ale dla Demi nie - szepnęłam cicho osuwając się załamana na fotelu.
___________________________
____________
Powiem tak. Kompletnie nie wiedziałam co tu napisać. Wiem że mogło to wyjść beznadziejnie ale nie miałam pomysłu. Przez prawie dwa miesiące wpatrywałam się w pustą stronę i nie wiedziałam co napisać Dzisiaj był "dzień ostateczny" i musiałam coś napisać. Mam nadzieję że nie zawiodłam was aż tak bardzo.
Mam też dobrą wiadomość ;)
Następny rozdział nie należy do mnie więc na pewno będzie o wiele, wiele lepszy.
XoXo :*