środa, 5 września 2012

2. Young Street 52

- Coś mi tu nie gra - powiedziałem do braci, nie wiem po co wyszliśmy przez te drzwi które pojawiły się tak z nie nacka przed nami.
- Mi też - powiedział
-Ej co to? -odezwał się jak dotąd milczący Spunk, pokazując na wielką księgę,
-To jakaś książka. -odezwał się Daring,
-No co ty? Błysnąłeś niczym chrząstka w salcesonie.
-Ale to serio książka. -powiedział ponownie Daring myśląc że mu nie wierzę. Ehhh... i weź tu ratuj świat z takim człowiekiem...
-Nie! Ja nadal myślę że to kiełbasa!
-Ale z Ciebie idiota przecież widać że to książka. -powiedział pukając mnie w czoło, a ja nie wiedziałem czy mam się z jego głupoty śmiać czy płakać?
-Przestańcie! Mnie zastanawia dlaczego ta książka tak świeci, i dlaczego na okładce są wyryte trzy dłonie? No i dlaczego to się nie chce otworzyć? -zadawał pytania Spunk, a mnie wtedy naprawdę ta książka zaciekawiła, podszedłem bliżej i odebrałem ją od Spunka, dobrze się jej przyglądając, i tak samo jak mój brat próbowałem otworzyć księgę, niestety nic się nie dało zrobić.
-Ta książka musi się jakoś otworzyć!
-Pokaż to. - odezwał się Daring biorąc przedmiot do ręki. Ej na tych rękach są narysowane znaki przypominające nasze medaliony. -powiedział wyciągając <medalion>   -może powinniśmy przyłożyć tutaj ręce i wtedy książka się otworzy -powiedział przykładając dłoń do okładki księgi a medalion Daringa zaczął świecić.
-To nie jest takie głupie, brawo bracie. -powiedziałem klepiąc go po plecach i to samo zrobiłem z swoją dłonią, a mój <medalion> także się zaświecił. Jak się domyślacie z <medalionem> Spunka było tak samo. Za chwilę z księgi zaczęły wydobywać się białe promienie, które zaczęły krążyć wokół naszych dłoni, po chwili promienie zaczęły zamieniać się w czarne literki z których powstały trzy wyrazy:
FAME
LOVE
CASH 
FAME -pojawiło się na nadgarstku Spunka, LOVE-na moim a CASH -na Daringa.oderwaliśmy ręce od księgi gdyż robiła się strasznie gorąca, zniknęły z okładki trzy dłonie, a na ich miejscu był napis LIVE Spunk zabrał księgę która już dała się otworzyć i zaczął czytać jej treść na głos. 
 Jest świat o nazwie "Live" gdzie każdy może podejmować swoje decyzje i może robić co chce. Ma szansę spełniać swoje marzenia, może być dobry albo zły. Nie ma żadnych granic. Światem w którym jesteście teraz, kieruje scenariusz. Nie macie dużego wpływu na to co zrobicie. Spełniacie marzenia innych licząc że spełnicie też swoje. Lecz tego nie ma i nie będzie w scenariuszu. "Życie" może wydawać się piękne, lecz i ono ma swoje minusy których nie ma wasz świat, nie możecie poznać ich wszystkich ale jako stara księga muszę was poinformować o czymś czym możecie kierować ale one mogą kierować też wami są to "uczucia" musicie na nie bardzo uważać bo jest to podstawą życia, dzięki uczuciom możecie być szczęśliwi, ale możecie także cierpieć. Te trzy słowa które razem macie na nadgarstku to największe pokusy w życiu przez które człowiek może cierpieć, lecz oczywiście nie musi, Można osiągnąć sławę i być szczęśliwym, można odnaleźć miłość i być szczęśliwym i można mieć pieniądze i być szczęśliwym. Ale jest to bardzo trudne i wymaga poświęcenia... wiem więcej, ale resztę książki musicie zapełnić wy. Pamiętajcie aby wrócić przed pojawieniem się liczby zero, bo wtedy zaczniecie zamieniać się w popiół. Jest możliwość zostania na dłużej, ale wtedy musielibyście naprawdę coś zepsuć, aby spadająca gwiazda dała wam czas na naprawienie błędu -przeczytał Spunk przewracając następne strony, lecz kartki były puste. Po chwili księga sama się zamknęła i znikła zostawiając jedną wydartą stronę na której napisany był tylko numer strony a był to numer 274. 
-LIVE -powiedział Nick a przed nami pojawiły się wielkie szklane drzwi za którymi było widać masę szarych ludzi otoczonych szarymi budynkami, szarymi drzewami, pod szarym niebem. Niewiele ludzi miało jakiś kolor, bardzo się tym odznaczali, gdyż u innych nawet skóra miała jeden z odcieni szarości. 

-Spójrz na nich, 
spójrz jak żyją, 

mogą być szczęśliwi, 
ale tego nie chcą,

ja bym chciała być szczęśliwa, 
ale nie potrafię, 

czy na pewno tego chcesz? 
masz wybór, możesz tu wejść albo nie...

 usłyszałem szept jakiejś dziewczyny, tylko nie było tutaj nikogo kto mógłby to powiedzieć... 
-Słyszeliście? -zapytał Spunk 
-Tak, ja tam już nie chcę. -powiedział Daring, a ja mu tylko przytaknąłem.

-jesteś szczęściem,
ale tego nie wiesz, 

możesz pozostać, 
masz wiarę, a mi jej brak, 
podziel się nią, a będziemy szczęśliwi

-To znowu słychać. -powiedziałem słysząc piękny głos, tej samej dziewczyny, tylko teraz to nie był szept, słowa były cicho, ciężko było je usłyszeć, ale dziewczyna mówiła normalnie. 

-po prostu dostałeś szansę, 
lecz dużo ryzykujesz,
jesteś w stanie przejść przez te drzwi?

 Znowu ta dziewczyna tylko jej głos był głośniejszy, kiedy miałem ochotę zawrócić i pozostać w moim świecie ona się odzywała. 
"FOR ME"

 Usłyszałem jej szept a napis LOVE na moim  nadgarstku się zaświecił, lecz po chwili zgasł. 
-Dobra ja tam idę. -powiedziałem a drzwi zaczęły się otwierać, 
-Co?! Nie?! Czekaj?! -krzyczał Spunk, ale już było za późno,  odwróciłem sie w jego stronę, lecz za mną nie było żadnych drzwi, rozejrzałem się dookoła, wszędzie było pełno kolorów, nade mną niebieskie niebo, ludzie w kolorowych ubraniach, a nie tylko w szarych, to co widziałem za tamtymi drzwiami było tym co mnie powstrzymywało przed przejściem do "Życia", to tej szarości się tak bałem dlatego się nad tym tyle zastanawiałem. Teraz nie żałuje że tu przeszedłem, ale gdzie są moi bracia. I co mną kierowało kiedy tu wchodziłem? Jak usłyszałem ostatnie słowa tej dziewczy poczułem coś dziwnego, coś mówiło mi musisz ją zobaczyć, ona jest tam. Moje ręce same chwyciły za klamkę a moje nogi same zrobiły te dwa kroki, po których znalazłem sie tu. Tylko jedno pytanie... co z moimi braćmi? Usiadłem na krawężniku licząc na to że oni też zaraz przejdą przez te drzwi. Nie myliłem się, nie musiałem długo czekać, a zaraz obok mnie pojawił się Spunk i Daring. Westchnąłem cicho i wstałem z krawężnika. 
-No i co teraz mamy robić? -zapytałem a kartka którą Spunk schował do kieszeni wyfrunęła i wylądowała w mojej dłoni. A na niej był napis "Young Street 52" przeczytałem na głos,a po chwili napis znikł. 
-Co to Young Street 52? -zapytał Daring
-To ulica niedaleko skąd. Wystarczy iść tą kamienicą. - odezwała się ok 10. letnia dziewczynka i poszła dalej. 
-No to idziemy na Young Street! - krzyknąłem i poszedłem w wyznaczone przez dziewczynkę miejsce. 
-To tutaj! Young Street 52. -powiedział Daring i zapukał do drzwi któe same się otworzyły. Weszliśmy do salonu w którym był jakiś mężczyzna który wyglądał na ok 55lat. 


[Adam Cyrus]
-Dziadku! Dlaczego siódma seria The Undefeated miała tylko dziewięć odcinków!? I dlaczego nowe odcinki będą dopiero za dziewieć miesięcy?! -usłyszałem rozpłakany głos wnuka.
-Max to niemożliwe! 
-Włącz telewizor! -krzyknął oburzony i się rozłączył. Ehhh... o co mu znowu chodzi? Włączyłem telewizon na Disney Chanel gdzie już od 14 lat transmitują stworzoną przeze mnie kreskówkę. 
-The Undefeated wybierają się w daleką podróż. Czeka ich wiele przygód i nawet oni muszą się jeszcze dużo rzeczy  nauczyć! Jak wrócą to podzielą się z wami tym czego się nauczyli. To był oststni odcinek siódmej serii The Undefeated, za dziewięć miesięcy będziecie mogli znów oglądać wspaniałych chłopaków. Do zobaczenia. -patrzyłem nie dowierzając w to co właśnie powiedzieli w telewizji, przecież nie mówiłem nic o zakończeniu! Nawet tego nie planowałem! Już wymyślałem scenariusze na kolejne odcinki! Dziwne.