niedziela, 31 marca 2013

05. Niespodziewany zwrot akcji

Perspektywa Demi: 

Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. Zawsze wyśmiewałam się z dziewczyn które mi o tym opowiadały. Nigdy też nie rozumiałam do końca pojęcia miłość. Znałam je tylko z jednej strony. Czystej miłości dziecka do rodziców. Teraz poznaje aspekty innej miłości. Niepodziewanej, nagłej, intensywnej miłości. Jak to możliwe by jakiś chłopak, dopiero co poznany potrafił tak bardzo zawładnąć moim sercem. Pierwszy raz w życiu jestem zakochana i muszę powiedzieć że jest to niesamowite uczucie.
- Demi! - po moim domu rozniósł się głos Miley
- W ogródku! - dzisiejszy dzień był upalny co postanowiłam wykorzystać na opalanie się
- Mówi ci coś babski dzień?! - spytała mnie przyjaciółka stając tak aby zasłonić mi swoją osobą słońce
- Nie? - Ostatnio mało czasu spędzałyśmy razem. To miało być nasze lato, planowałyśmy je od tak dawna a nagle wszystko się skomplikowało
- To ja może wyjaśnię. Dzisiejszy dzień należy do nas. Kino, zakupy a na koniec wieczór filmowy.
- Mi tam pasuje ale upewniłaś się jakie filmy wypożyczyłaś? - spojrzałam na nią wymownie, głupkowato się uśmiechając.
- Czy ty kiedyś o tym zapomnisz? - spytała robiąc minkę a'la kot ze Shreka
- Nie - powiedziałam podnosząc się z leżaka. - daj mi dwadzieścia minut na uszykowanie - teraz ona posłała mi wymowne spojrzenie - no dobra, czterdzieści minut. Rozgość się
- Jak zawsze! - dobiegł mnie jeszcze jej krzyk gdy byłam już na schodach.
Pobiegłam do swojego pokoju gdzie wyciągnęłam z szafy krótkie czarne szorty do tego białą bokserkę z motywem czarnego krzyża z przodu. Z komody wyciągnęłam czystą bieliznę i udałam się do łazienki. Wzięłam zimny prysznic myjąc swoje ciało i włosy. Po wyjściu z pod prysznica wytarłam się ręcznikiem a włosy wysuszyłam pozwalając im się naturalnie pofalować. Swoje ciało nasmarowałam balsamem, założyłam przygotowane ubranie i na koniec nałożyłam delikatny makijaż. Gotowa opuściłam łazienkę. W swoim pokoju spakowałam jeszcze torebkę do której wrzuciłam telefon, klucze, portfel, okulary przeciwsłoneczne i wiele innych bardzo potrzebnych rzeczy. Gdy wszystko było uszykowane zeszłam na dół do salonu gdzie czekała na mnie moja przyjaciółka. Przed wyjściem założyłam czarne sandałki na koturnie i oznajmiła mamie że wychodzę.

Moje życie wydaje się doskonałe. Mam wspaniałą rodzinę, przyjaciół. Moje dzieciństwo przebiegało bezstresowo. Ale zawsze czegoś a raczej kogoś mi brakowało. Prawdziwej, jedynej i niepowtarzalnej miłości.

Z Mils zdecydowałyśmy się obejrzeć Love and Honor. Niby nic nowego ale lubiłam takie klimaty a o mojej przyjaciółce to już nie wspomnę. 

- Ale z niego ciacho!
- Jak ona mogła go zostawić?!
- Też chce takiego chłopaka!
- To było coś


Tak wyglądały jej komentarze przez połowę zakupów. Miałam już powoli dosyć i postanowiłam ją uciszyć.
- Zakochałam się w Joe'm - wypaliłam gdy ta zaczynała od nowa trajkotać o Liamie Hemsworthnie który wcielił się w postać Wright.
- Co?! - pisnęła jednocześnie upuszczając ubrania które przyszykowała do mierzenia. Ludzie będący w sklepie dziwnie się na nas popatrzyli.
- Zakochałam się w nim - ponownie szepnęłam
- Nie możesz! - mówiła z przejęciem podnosząc rzeczy
- Dlaczego nie? - spytałam zdziwiona
- Bo to facet nie dla ciebie - powiedziała jakby od niechcenia ale wiedziałam że za tym kryje się coś więcej
- Co masz na myśli?
- Zakochasz się w nim, będziesz szczęśliwa a potem on zniknie bez wyjaśnienia i nigdy więcej się nie odezwie - powiedziała kierując się do przymierzalni
- Skąd wiesz? - spytałam podejrzliwie
- Znam go jakiś czas i z tego co wiem to on i jego bracia nie zamierzają długo tutaj zabalować. Radzę ci, jako twoja przyjaciółka, nie angażuj się w to bo obie wiemy że łatwo cię zranić a ja nie chce żeby ci się coś stało
- Jasne - mruknęłam i poszłam mierzyć wybrane ubrania.

Przez resztę naszego babskiego wieczoru nie mogłam się na niczym skupić. Ciągle myślałam o tym co powiedziała mi Mils. Z jednej strony miała rację. Łatwo było mnie zranić ale z drugiej. Nie wydaje mi się że mówi mi cała prawdę. Nigdy nie wspominała o braciach Jonas a teraz gdy oni się pojawili spędza z nimi czas i udaje jakby świetnie ich znała. Może ich zna? Oj Dems, Dems, może powinnaś się położyć bo już nie myślisz jasno. Na mojej twarzy pojawił się nikły uśmiech. Już nawet zaczęłam gadać do siebie w myślach. To pierwszy stopień szaleństwa, chociaż.... Oglądałam kiedyś film, nie pamiętam już tytułu, a może to był serial? Albo książka? Chyba książka. Nie ważne. Chodzi o to że ktoś bardzo mądry powiedział kiedyś że nie możesz być szalony jeśli sam siebie o to podejrzewasz bo to jest sprzeczne. Człowiek który zwariował nie myśli racjonalnie a podejrzewanie siebie o coś takiego jak choroba psychiczna jest jak najbardziej racjonalne. Jeszcze raz się zaśmiałam i w duchu pogratulowałam swoich przemyśleń.

Z Miley usnęłyśmy koło trzeciej nad ranem gdy skończyłyśmy oglądać najnowszy sezon "Plotkary". Jednak Mils zaraz po śniadaniu zmyła się do siebie i zostałam sama. Postanowiłam porysować. To była taka moja pasja. Kiedyś dziadek mojej przyjaciółki powiedział że z takim talentem mogłabym tworzyć komisy ale nie wzięłam tego na poważnie. Rysowanie jest po prostu moim hobby i nie wiążę z nim przyszłości. Przy dźwiękach Nickelback - Lullaby zabrałam się za rysunek który miał przedstawiać mnie i Mils w kreskówkowej wersji. Co do zespołu. Lubiłam go. Każda ich piosenka niosła ze sobą jakieś przesłanie. Opowiadała jakąś historię i nie raz wskazywała drogę. Zawsze gdy miałam gorsze dni sięgałam po Lullaby albo I'd Come For You.



Perspektywa Miley

Od wczorajszej rozmowy z Dems na temat jej uczuć co do średniaka nie mogłam przestać o tym myśleć. Przypomniała mi się rozmowa z dziadkiem na temat tatuaży na nadgarstkach chłopaków. Byliśmy świecie przekonani że Joe'm nie trzeba się przejmować a większą uwagę zwracać na Kevina i Nicka ale co jeśli przyjęliśmy błędne założenie? Jeśli popełniliśmy błąd który może nas wiele kosztować?

Tak wiele pytań i tak mało odpowiedzi. Coraz częściej zaczynam myśleć że świat byłby prostszy bez magii i tego wszystkiego.

- Co robisz? - usłyszałam głos dziadka i omal nie padłam na zawał - przepraszam, nie chciałem cie przestraszyć
- Nic się nie stało ale następnym razem nie skradaj się tak.
- A powiesz mi nad czym tak myślisz i czego szukasz w tych wszystkich książkach  - taa... pod powrotu od Demi siedzę w gabinecie dziadka i przeszukuje wszystkie książki i magi, spadających gwiazdach, życzeniach i tego typu frazach. 
- Myślę że popełniliśmy poważny błąd i szukam rozwiązania albo przynajmniej wskazówek. Pamiętasz co było napisane w tamtej księdze co pojawiła się razem z chłopakami.
- Jest świat o nazwie "Live" gdzie każdy może podejmować swoje decyzje i może robić co chce. Ma szansę spełniać swoje marzenia, może być dobry albo zły. Nie ma żadnych granic. Światem w którym jesteście teraz, kieruje scenariusz. Nie macie dużego wpływu na to co zrobicie. Spełniacie marzenia innych licząc że spełnicie też swoje. Lecz tego nie ma i nie będzie w scenariuszu. "Życie" może wydawać się piękne, lecz i ono ma swoje minusy których nie ma wasz świat, nie możecie poznać ich wszystkich ale jako stara księga muszę was poinformować o czymś czym możecie kierować ale one mogą kierować też wami są to "uczucia" musicie na nie bardzo uważać bo jest to podstawą życia, dzięki uczuciom możecie być szczęśliwi, ale możecie także cierpieć. Te trzy słowa które razem macie na nadgarstku to największe pokusy w życiu przez które człowiek może cierpieć, lecz oczywiście nie musi, Można osiągnąć sławę i być szczęśliwym, można odnaleźć miłość i być szczęśliwym i można mieć pieniądze i być szczęśliwym. Ale jest to bardzo trudne i wymaga poświęcenia... wiem więcej, ale resztę książki musicie zapełnić wy. Pamiętajcie aby wrócić przed pojawieniem się liczby zero, bo wtedy zaczniecie zamieniać się w popiół. Jest możliwość zostania na dłużej, ale wtedy musielibyście naprawdę coś zepsuć, aby spadająca gwiazda dała wam czas na naprawienie błędu. - zacytował dokładnie słowo w słowo stronę z magicznej księgi.
- No właśnie. Skupiliśmy się na sławie i bogactwie bo byliśmy przekonani że miłość im nie zagraża. Byliśmy w błędzie. Demi zakochała się w Joe'm a on też dziwnie się przy niej zachowuje - dziwnie było mi rozmawiać z dziadkiem o uczuciach mojej przyjaciółki ale nie miałam wyjścia
- Ale to nie możliwe! - podniósł głos oburzony i zszokowany za razem - on nie zna takiego uczucia jak miłość! Nie potrafi tego rozróżnić! Dla niego istnieje tylko przyjaźń!
- Ale dla Demi nie - szepnęłam cicho osuwając się załamana na fotelu. 

___________________________
____________
Powiem tak. Kompletnie nie wiedziałam co tu napisać. Wiem że mogło to wyjść beznadziejnie ale nie miałam pomysłu. Przez prawie dwa miesiące wpatrywałam się w pustą stronę i nie wiedziałam co napisać  Dzisiaj był "dzień ostateczny" i musiałam coś napisać. Mam nadzieję że nie zawiodłam was aż tak bardzo.
Mam też dobrą wiadomość ;) 
Następny rozdział nie należy do mnie więc na pewno będzie o wiele, wiele lepszy. 
XoXo :*

niedziela, 20 stycznia 2013

04. Gwiazda

 Bravery... eee... znaczy Joe siedział sobie w salonie gorączkowo nad czymś myśląc. Szczerze to zaczyna mnie już przerażać, rozumiem, człowiek może myśleć, hmmm... określenie człowiek nie za bardzo tu pasuje, może tak... człowiek i stworzenia z kreskówki maja prawo do myślenia ale bez przesady nikt nie siedzi bez ruchu przez ponad godzinę patrząc się na stolik i za każdym skierowanym do niego słowem nie mówił z wyżutem "Nie przeszkadzaj, myślę". Po prostu szok! Opiekuję bandą nie ma jeszcze przymiotnika jakim można byłoby ich określić więc powiem tylko wariatów. Nick odkrył swój talent kulinarny, albo nie... on go juz miał w kreskówce, Kevin za to myśli iż ma talent kulinarny lecz jest zupełnie przeciwnie. Pół godziny musiałam mu tłumaczyć dlaczego nie udalo mu się zgasic pożaru jego "super-mocą" i pół godziny tłumaczyłam mu że coś takiego nie istnieje... w normalnym świecie, chociaz niektore ich moce nie zniknęły, dlaczego ja mówię że coś takiego nie istnieje jak dziadek niedawno aktywował u mnie magię! To wszystko jest chore, za niedługo jedyna można powiedzieć normalna, nie... właściwie to kogo jak na kogo ale na Demi  slowo "normalna" jest słowem ktory przy jej opisie bez nie, w żadnym bądź razie nie ma prawa wystąpić. Ale co ja miałam... ach.. no tak, zacznę od początku To wszystko jest chore, za niedługo jedyna osoba która nie wykracza poza MOJĄ granicę normalności (nie zaliczając odpałów które trwają 25h na dobę) czyli Demi będzie mnie odwiedzała w pokoju bez klamek. Dla mało kumatych to o psychiatryk mi chodzi. Ehhh... a skoro już o niej wspominam to źle się czuję z tym że zaczęłam wymigiwać się od spotkań z nią. Wcześniej spędzałyśmy razem każdą wolną (i zajętą) chwilę, teraz jest dobrze jak spędzamy ze sobą pół godziny w tygodniu, unikam ja po prostu, bo gdzie ja tam i "Jonasi" a Demi nie może poznać tajemnicy, gdy ich nauczę mistrzowskiego kłamania a'a Miley wtedy będziemy spędzać cały wolny (i zajęty) czas z Demi! Oj, ja już się boję kolejnego sezonu z nimi. W końcu jak wrócą do tego telewizora (dla mnie mogliby wrócić dzisiaj) to bądą calkowicie po moich nieuczciwych lekcjach życia, chociaz wątpię w to abym ich przemieniła. Tak ja Miley Cyrus po raz pierwszy oficjalnie wątpię w swoje możliwości. No cóż... kiedyś musi być ten pierwszy raz, nie żeby to był mój pierwszy raz, bo był już dawno... ehhh... Erick i te jego mięśnie, ciekawe co on teraz robi. No ale pomijając już moją łóżkową historię (która swoją drogą jest długa niczym chiński mur a nawet i dłuższa

-Chłopaki Demi zaraz przyjdzie! -krzyknęłam wpadając do salonu gdzie siedziała cała trójka. Minął niecały miesiąc odkąd wyszli z kreskówki i przyznam że całkiem dobrze sobie radzą. W końcu wytłumaczyłam im że nikt nawet Demi nie mogą poznać prawdy na temat tego skąd się wzięli, bardzo często przebywam w ich obecnym mieszkaniu, naprawdę miło się z nimi spędza czas, tak i mówię to ja, Miley Cyrus, tak, ta która ich  nienawidzi. No ale cóż... kobieta zmienna jest. Dziadek przywrócil mi moc więc na początku było cięzko mi ją opanować, teraz nad nią panuję i nawet nauczyłam sie niektórych podstawowych zaklęć. Trochę tych potrzebnych a trochę tych mniej potrzebnych, np. moim  ulubionym jest to: Jak sprawić że druga osoba pruknie.
-Okkk...- krzyknęli i zaczęli chować jakieś stare księgi wujka, z których mogliby się dowiedzieć niektórych dośc dziwnych, nie ludzkich rzeczy, np. te napisy na rękach, czy dziwna kartka pojawiająca się co jakiś czas.

-Hej chłopaki! -krzynęła Demi niosąc cztey duże torby.
-Co to? -zapytał Joe wyraźnie zaciekawionym zawartością szarych torb.
-Zobaczysz... ale później. -powiedziała i wystawiła mu język,
-Ale ja chce teraz! -krzyknął oburzony.
-A ja chcę gwiazdę z nieba. -powiedziała małpując jego ton,
-Pokaż. -powiedział stanowczo
-Nieeee. e.. -odpowiedziała, wiedząc że chłopaka aż zżera ciekawość.
-To sam zobaczę. -powiedział i zaczął iść w jej stronę, ona orientując się co chłopak chce zrobić zaczęła mu uciekać, po chwili jednak nie miała gdzie, gdyż mieszkanie nie należało do największych, wyrwał jej torby i poszedł z nimi do salonu
-Małpa! -krzyknęła oburzona, -wyciągał zawartości toreb, w dwóch były różnego rodzaju słodkości, fast-foody oraz napoje, w drugiej były cztery sredniej wielkości kocyki a w trzeciej -najmniejszej parę płyt.
-Nie ogarniam-powiedział patrząc na puste torby oraz ich zawartości rozrzucone po podłodze.
-Wieczór filmowy! -krzyknęła podnosząc ręce do góry. Miley uśmiechnęła wspominając ostatni taki wieczór, który swoją drogą był dość dawno.

-Włącz to! -krzyknęła Demi siedząc już wygodne na podłodze, obok siebie miała wielką miskę chipsów oraz coca-colę. 
-Ale nie umiem. -powiedziala Miley naciskając wszystkie przyciski na pilocie. 
-Daj to. -Demi wyrwała jej pilota z ręki i tak samo jak ona zaczęła naciskać wszystkie przyciski po kolei. -Ha, widzisz, trzeba wiedziec co i jak. -powiedziała dumna z tego iż udało jej się włączyć film. 
-Tak, wyglądałaś bardzo profesjonalnie. -dziewczyna usiadła obok przyjaciółki i razem zaczęły odglądać film.
-Eeeee.... Miley? Jaki ty do cholery film wypożyczyłaś? -zapytala Demi po piętnastu minutach filmu. 
-No nie wiem .... chyba jakis horror. -powiedziała. Demi zaświeciła światło i przeczytała tytuł filmu który widniał na opowiadaniu -Parcie na tarcie -powiedziała znacząco patrząc na przyjaciółkę. 
-Co?! W życiu nie brałam takiego filmu! 
-Hmmm... no nic wypożyczyłaś jeszcze trzy, zobaczymy co tam jest. -powiedziała i przeczytała wszyystkie tytuły filmów. Popatrzyła z przerażeniem na zdezorientowaną przyjaciółkę. 
-No co?
-Wypożyczyłaś pornosy! -krzyknęła rzucając opakowania na podłogę. 
-Że co? Nie ma szans! Chyba że pomyliłam koszyki jak wpadłam na tego kolesia... no i to by tłumaczyło dlaczego koleś który mi je wypożyczał dziwnie się na mnie popatrzył. -powiedziała a Demetria wybuchnęła śmiechem. 
 Długo jej to wypominała. Cały czas miała z tego taki sam ubaw. 

-Ale jest dopiero 3 -powiedziała Miley
-To robimy popołudnie filmowe! -krzyknęła Demi na co wszyscy przytaknęli.
[zmiana perspektywy 3 os.]
 ***
 Następny dzień można rzec był niesamowicie flegmatyczny. Nic dziwnego gdyż temperatura wydawała się być aż tak wysoka i uciążliwa że nawet termometry poprzestały na swojej pracy przy 30 stopniach celcjusza. Prawdopodobnie każdy osobnik którego widziała brunetka klął w duchu za to iż praca lub coś innego zmusiło go do opuszczania klimatyzowanego miejsca. Za trzydzieści miała spotkać się z przyjaciółmi lecz wszyscy zgodnie stwierdzili że jakikolwiek wypad na miasto mogą rozważać ale tylko w godzinach wieczornych, gdy słońce nie jest aż tak uporczywe jak w południe. 
***
Powoli szykowała się do wyjścia, to miejsca w ktorym zasze spotykała się z Miley (a teraz także z chłopakami) czyli średniej wielkości nigdy nie działająca fontanna w pobliżu parku. Miała na sobie zwyczajne czarne rurki, turkusową bokserkę oraz brzoskwiniowy wełniany sweterek, który trzymała w ręce na wypadek nagłego obniżenia się temperatury. Ubrała granatowe botki i zabierając dużą brązową torbę wyszła z mieszkania ówcześnie zostawiając rodzicom kartkę na lodówce iż wyszła z Miley na miasto. 
 Jak myślała pod fontanną byli już wszyscy... prawie, nie bylo jednego osobnika a mianowcie Joego. 
-Zniknął gdzieś na cały dzień. -mówił Nick co chwilę drapiąc się po głowie. Chwilę później w ich stronę biegł Joseph trzymając w ręku wielkie błyszczące coś... ogólnie cały się błyszczał. 
-Gdzie ty byłeś? -zapytała Miley, nie obdarzając go spojrzeniem. 
-Tam... Na niebie. -powiedział pokazując palcem na już fioletowe niebo. 
-Że co?! -krzyknęła nagle wypluwając Shake'a Czekoladowego który wylądował na ziemi. Demi tylko cicho chichotała, coraz bardziej utwierdzając się w myli iż Joe jest niesamowicie słodki i zabawny. 
-A tak własciwie to po co ty tam byłeś? -zapytała oczekując jakiejś równie fantazyjnej odpowiedzi, bo jako jedyna nie brała jego wypowiedzi na poważnie. 
-Chciałem coś dla ciebie zrobić. -powiedział uśmiechając się na wspomnienia z dzisiejszego dnia jak to zaczął ostudzać oraz pomniejszać wybraną przez siebie gwiazdę. 
-A co takiego? -zabytała coraz bardziej nakręcona jego wypowiedzą. 
-Bo wczoraj mówiłaś że chcesz gwiazdkę z nieba więc ci ją przyniosłem. -powiedział podając jej to błyszczące coś. Brunetka widząc gwiazdę uśmiechnęła się jeszcze szerzej niż wcześniej chociaż wydawalo się to niemożliwe. 
-Dziękuję. -powiedziała i pocałowała go delikatnie w policzek, chłopak dumny z tego że zrobił coś dobrego wystawił szereg swoich śnieżnobiałych zębów w stronę dziewczyny. Niestety tylko ta dwójka była zadowolona, gdyż Miley nie było do śmiechu. 
-Odwaliło ci?! Gwiazdkę z nieba?! Słyszałeś chyba to czego ci nie wolno a ty tak spokojnie teleportujesz się ileś lat świetlnych stąd?! -zaczęła na niego wrzeszczeć, zdezorientowana Demi zaczęła ja uspokajać. 
-Ej, on tylko dał mi gwiazdkę, swoją drogą nie wiem gdzie coś takiego kupił, bo szczerze to nigdzie tego nie widziałam, ale to było słodkie, a jak będziesz grzeczna to też może taką dostaniesz. -powiedziała wystawiając jej język. Miley zaśmiała się sztucznie, bo przecież nikt normalny nie wrzeszczy na kogoś o "kupno" gwiazdki.
-Joe, a gdzie ją kupiłeś? -zapytała Demi wyraźnie zaciekawiona. 
-Już ci mówiłem, nie kupiłem tylko pomniejszyłem i zabrałem z nieba. Nie widzisz jak się świecę? To wszystko przez pył kosmiczny. -powiedział wyraźnie poważny, Miley gestami kazała mu się zamknąć, co on po paru minutach próbowania przekonania Demi iż ta wiazda jest naprawdę z nieba, zoientował się że nie może mówić o magi. Spuścił głowę gdy głupio się poczuł ... lecz chwilę póżniej znów nie pamiętajac od wcześniejszych wydarzeniach jak gdyby nigdy nic wygłupiał się z braćmi i... właściwie to tyle. 

________________
Przepraszam, ale nie mogłam nic innego napisać. 
Pod ostatnim postem miałyśmy tylko dwa komentarze co jest 
na prawdę okropne i dla nas smutne. 
Jak widać nie radziłyśmy soboie jako Riddle, od rozpoczęcia roku szkolnego 
więc wprowadziłyśmy parę zmian. Doszła do nas czwarta osoba, 
oraz nie będziemy pisać rozdziałów wspólnie, czyli wtedy kiedy się którejś 
będzie chciało , tylko każda z nas będzie pisała sama rozdział na ktorego 
napisanie ma czas do końca miesiąca. 
Więc ten blog na ten miesiąc przypadał mi. A rozdział mimo tego iż jest 
okropny, stał się dla mnie czymś czym mogę się chwalić ponieważ 
nie można sobie tego wyopbrazić jak okropnie było mi cokolwiek tu naskrobać. 
Ale nie martwcie się, następny rozdział będzie pisany przez kogo innego.